Apelacja w głośnej sprawie podpalacza z Makowa
Sąd ponownie zajął się sprawą Lecha G., 64-latka, który w grudniu 2014 roku, podpalił dwie pracownice Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Makowie koło Skierniewic.

Obrońca sprawcy, z powodu braku bezpośrednich świadków zbrodni, domaga się zmiany podstawy skazania oskarżonego z "zamiaru pozbawienia życia" na jedynie "ewentualny zamiar". - Nie można mieć pewności, że jego celem było oblanie i podpalenie urzędniczek. Nie ma na to dowodów - podkreśla obrońca z urzędu, adwokat Piotr Kona.
Z apelacją obrońcy nie zgadza się prokuratura oraz oskarżyciele posiłkowi. Ich zdaniem pierwszy wyrok skazujący powinien zostać podtrzymany. - Ten okrzyk, po którym nastąpiły wybuchy, wskazuje jasno na jego bezpośredni zamiar skrzywdzenia kobiet - przekonuje pełnomocnik pokrzywdzonych, adwokat Maciej Węgierski.

Lech G. został poprzednio skazany przez Sąd Okręgowy w Łodzi na karę dożywotniego więzienia za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem oraz został zobowiązany do wypłaty pół miliona złotych zadośćuczynienia dla rodzin ofiar zbrodni. Dodatkowo sąd wymierzył mu karę 10 lat pozbawienia praw publicznych.
W trakcie procesu ustalono, że podpalenie kobiet miało być zemstą za to, że nie został przyjęty do Domu Opieki Społecznej.
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |
Bardzo inteligentny starszy pan.Wykorzystał luke prawną" ochrona życia od poczęcia aż do naturalnej kary śmierci włącznie" i co mu zrobicie ełtanazja zakazana .Jedyne co możecie to wziąć od naczelnika więzienia drukarkę i bryze papieru i niech drukuje te 500000zi co ma zasądzone.Amen.