Łódzcy strażacy lecą z pomocą do Libanu
16 łódzkich strażaków jest gotowych nieść pomoc ofiarom wybuchu w Bejrucie, stolicy Libanu, gdzie wczoraj doszło do wybuchu. Najprawdopodobniej eksplodował magazyn, w którym przechowywano niebezpieczne substancje. Zginęło ok. 100 osób, a nawet 4 tys. jest rannych.
Ratownicy ze Specjalistycznej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z Łodzi zostali zadysponowani do wyjazdu Usar Poland, czyli działań w stolicy stolicy Libanu. - Są to osoby, które udzielały pomocy na Haiti, w Katmandu - po trzęsieniach ziemi. To ratownicy wykwalifikowani w przeszukiwaniu zawalonych budynków i odnajdowaniu osób znajdujących się pod gruzami - mówi Jędrzej Pawlak z KW PSP w Łodzi.
Strażacy z Łodzi są już w Warszawie, niebawem polecą do stolicy Libanu. - Głównym ich zadaniem jest poszukiwanie osób pod gruzami w zawalonych obiektach - wyjaśnia Jędrzej Pawlak.
Bezpieczeństwo strażakom ma zapewnić m.in tachimetr - urządzenie, które zaalarmuje ratowników, jeśli uszkodzony budynek zacznie się przesuwać. - To urządzenie działa w ten sposób, że namierzamy sobie kilka punktów na obiekcie, w którym mają pracować ratownicy. Sprzęt mierzy dokładne odległości od tych punktów, a jeśli wykryje jakiekolwiek zmiany i budynek zacznie się ruszać, to urządzenie ogłosi alarm. Oficer bezpieczeństwa natychmiast wycofuje wtedy wszystkich ratowników ze strefy niebezpiecznej - wyjaśnia ogniomistrz Daniel Włodarzewski.
Strażacy są wyposażeni też w sprzęt do wykrywania osób poszkodowanych w katastrofie. Do Bejrutu zabiorą też psy poszukiwawcze.
Koronawirus - co musisz wiedzieć?
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |